Powrót do domu

Czy będzie chciała odejść?

Chapter 1 by jzksdftpgx jzksdftpgx

Areniza van Richen wraciała do domu. „Dom” to trochę za duże słowo. Siedziba rodowa bardziej pasowała. Od czasu, gdy została pięć lat temu przyjęta na służbę Króla była tu zaledwie dwa razy. Jej rodzice, choć nie uniemożliwili jej podążania za jej marzeniami byli temu wyraźnie niechętni i namawiali ją do znalezienia sobie męża. Na całe szczęście miała młodszą siostrę, która mogła kontynuować ród, więc nie była do tego zmuszona.

Teraz jednak musiała odwiedzić miejsce, gdzie się wychowała, jej ojciec za dwa miesiące obchodził sześćdziesiąte urodziny i wśród zaproszonych do ich uczczenia był król Edward. Jej rolą było przypilnowanie organizacji uroczystości, by nic mu nie zagrażało.

– Twoi rodzice mają piękną posiadłość, Pani – skomentował jeden z towarzyszących jej rycerzy.

Faktycznie zamek był położony w bardzo malowniczej okolicy. Nad jeziorem, które otaczały złote pola. W mieście już wiedzieli kto się zbliża, na powitanie wyjechał bogaty orszak. Na jego czele jechał mężczyzna odziany w pozłacaną zbroję z wygrawerowanym na piersi gryfem. Ucieszyła się, to był Anneheim fon Dreizen, bliski przyjaciel i doradca jej ojca. To właśnie wujek Anneh, jak się do niego zwracała przekonał jej rodziców by pozwolili jej posługiwać się bronią, a potem wsparł jej starania o przyjęcie do królewskiej armii. To była dobra wiadomość także z innego powodu – oznaczało to, że jej rodzice nie chcą konfliktu, nie próbowali jej wysyłać kolejnego „narzeczonego”.

– Wyrosłaś – powiedział, gdy znaleźli się w zasięgu głosu.

– A ty się postarzałeś – odpowiedziała.

– Fakt, trochę się posunąłem – odpowiedział zsiadając z wierzchowca. Zrobiła to samo i uściskali się serdecznie – ale wciąż potrafię zrobić to – złapał ją w pół i wykonał obrót. Krzyknęła zaskoczona, a on postawił ją na ziemi.

– Jak Felicia? – spytała ze śmiechem.

– Twoja siostra czuje się bardzo dobrze. Chciała ze mną przyjechać, ale za długo się stroiła.

– Będzie zła – uśmiechnęła się. – No nic, nie każmy jej za długo czekać.

Wsiedli na konie i pomknęli w kierunku zamku. Ludzie gromadzili się w mieście, by się jej przyjrzeć. Machała do nich ręką, a oni odpowiadali radosnymi okrzykami, pamiętali ją. Rodzice wraz z siostrą czekali na nią przed mostem zwodzonym. Zgrabnie zeskoczyła z wierzchowca i uściskała matkę. Następnie skinęła głową w kierunku jej męża

– Ojcze – powiedziała.

– Areniza – ukłonił jej się sztywno. Starał się zachowywać obojętnie, ale widziała po drżeniu jego dłoni, że tłumi w sobie emocje. Jej siostra niczego takiego nie robiła, podbiegła i zarzuciła jej ręce za głowę.

– Ari – przyciągnęła ją do siebie ze wszystkich sił.

– No już, już ubrudzisz sobie suknię – Areniza w końcu uwolniła się z jej objęć. Przyjrzała się Sofii uważnie. Wyładniała, gdy widziała ją dwa lata temu była chudą szesnastolatką, teraz nabrała krągłości i była piękną młodą kobietą. Była ciekawa, czy ojciec już kogoś dla niej wybrał. I czy ona się zgodziła.

Gdy zostali sami we czwórkę, nie licząc służby, ojciec dał upust emocjom. Przyciągnął ją do siebie.

– Cieszę się, że cię widzę, córeczko.

Była trochę zaskoczona, zazwyczaj nie bywał z nią tak bezpośredni, chyba, że akurat się na nią wściekał.

– Też się cieszę – odpowiedziała nie do końca szczerze.

– Odpocznij trochę, a więcej porozmawiamy przy kolacji. Będzie na niej gość.

Sofia odprowadzała ją do komnat. Buzia jej się nie zamykała.

– Będę ci musiała pokazać ogród, posadziłam tam trochę rzeczy, wiesz nauczyłam się dobrzej jeździć na koniu. A jaki jest król, myślisz, że mogłabym…

– Sofia! Zwolnij! – przerwała jej w końcu.

– Przepraszam – jej siostra zorientowała się o co chodzi – dawno cię nie widziałam i…

– Będziemy miały czas porozmawiać. Ale, powiedz, wiesz ktoś jest tym gościem? Mam nadzieję, że ojciec nie znalazł kolejnego zalotnika.

– Chyba nie. To obcokrajowiec – wyszeptała Sofia – jest bardzo...umięśniony.

Areniza z uśmiechem przyglądała się jak jej siostra się zarumieniła.

– Podoba ci się? Jak tak to może uratujesz mnie przed małżeństwem – zażartowała.

– Przestań – Sofia jeszcze bardziej się zarumieniła – myślę, że to szpieg i przyjechał zdać raport jakby barbarzyńcy nas zaatakowali.

– I dlatego ojciec zaprosił go na kolację? – była sceptyczna co do tego pomysłu.

Poprzekomarzały się przez jakiś czas, po czym Areniza weszła do komnaty. Z tego co zauważyła niewiele zmieniło się od czasu, gdy ostatni raz tu była. Ale nie miała sił na to by się zbytnio rozglądać i padła na łózko. Dopiero teraz poczuła, jak jest zmęczona.

Po kilku godzinach obudziło ją pukanie do drzwi.

– Pani? – do komnaty włożyła głowę młoda dziewczyna – zbliża się czas kolacji, mam pomóc ci się ubrać.

Niechętnie zwlokła się z łóżka.

– Czy chcesz się najpierw wykąpać? – zapytała służąca.

– Tak, proszę. Wystarczy nam na to czasu?

– Myślę, że tak, przyszłam trochę wcześniej.

Co dalej?

Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)