Chapter 2
by dscdf
Co robisz?
Rzuć jej jakieś ubranie. {facet}
Zdejmujesz swoją kurtkę i podajesz jej, ale jakoś nie możesz przestać gapić się na jej częściowo odkyte ciało. Uśmiecha się nieśmiało i zakłada twoją kurtkę. Pomagając jej wstać pytasz się, czemu dała się wciągnąć do tej alejki. Ona zaś po prostu spogląda na ciebie i mówi: -On jest... był... moim Panem.
Wyraźnie zdając sobie sprawę z tego, że nie wiesz o czym mówi, przestaje i odwraca się w twoją stronę.
-Jestem dżinem, wiesz, tym rodzajem co spełnia życzenia. I, cóż, on był moim Panem. To było to co chciał zrobić, więc... pomagałam mu...
Przerywa ponownie, spoglądając na mężczyznę na ziemi - kolo nieźle krwawi od twojego ciosu w tył głowy - ale potem jej uwaga znów jest skierowana tylko na ciebie.
-Ale teraz to ty jesteś moim nowym Panem! - wykrzykuje ściskając cię mocno - Myślę jednak, że na razie nie powinniśmy już tu pozostawać. Nie chciałbyś już czasem iść?
Gdzie udacie się ty i twój nowy... dżin?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)
Dzień Życzeń
tłumaczenie jednego z innych opowiadań
tłumaczenie jednego z innych opowiadań plus moje dodatki
Created on Aug 7, 2005 by dscdf
- All Comments
- Chapter Comments