Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)

Chapter 4 by Creamsugar Creamsugar

What's next?

Nie zdążyły

Świt wybarwił niebo kiczowatym różem, jakiego powstydziłby się każdy malarz, uznając taki kolor za nienaturalny. Słońce właśnie pojawiło się nad horyzontem i pierwsze promienie oświetliły wybiegające z karczmy najemniczki.

– No i dupa! – krzyknęła Khalum. Wciąż miała żal do elfki za nieprzyjemne potraktowanie. – Już nic nie zobaczymy!

– Może się uda? – Czarodziejka wciąż miała nadzieję, że nie zawaliła. – Dajcie mapę.

– Jak to „dajcie”? Przecież to ty ją masz. – Mira była nie mniej wściekła od łotrzycy.

– Nieprawda! Oddałam ją tobie! – awanturowała się elfka. Grunt, to nie przyznawać się do winy.

– Jak to mnie?! Kłamczucha!

W ruch poszły pięści i paznokcie.

Khalum, ściskając w garści mapę, zostawiła je na podwórcu karczmy. Teraz i tak nie miało znaczenia, kto był winny.

– Chyba zostaniemy jeszcze jeden dzień – powiedziała do zdziwionego oberżysty.

Czemu tamte dwie nie umiały ze sobą rozmawiać? Najprostsza kwestia urastała do rangi nierozwiązywalnego problemu za sprawą obydwu stron. A jednocześnie w walce Mira i Ariane stawały bez wahania obok siebie i każda oddałaby życie za towarzyszkę.

– Panienka nie w humorze od rana – zauważył karczmarz.

– Powinnyśmy wyruszyć przed świtem, ale Ariane nie może się obudzić w porę. Nie wiem, co zrobimy jutro.

– Jeśli wam zależy, to może wcale nie powinna się kłaść? – podsunął mężczyzna i wrócił do swoich obowiązków.

Dzień dłużył się niemiłosiernie. Khalum po raz kolejny przepakowała bagaże, sprawdziła zapasy i uzbrojenie. Mira i Ariane nie odzywały się do siebie nawet przy jedzonym w pokoju posiłku i dziewczyna nie wiedziała co robić, by zmusić je do współpracy. W końcu oznajmiła, że ma zamiar położyć się dużo wcześniej, by nie zaspać. Rzuciła Mirze znaczące spojrzenie, by ta dopilnowała elfki i położyła się do łóżka z zamiarem wstania grubo przed świtem.

– Nie mam zamiaru niańczyć tej ladacznicy – buntowniczo oznajmiła wojowniczka i wyszła z pokoju z naręczem talerzy po kolacji, cicho zamykając drzwi.

Ariane nudziła się. Miała świadomość, że powinna też wcześniej iść spać, ale od trzech dni nie ulżyła sobie z mężczyzną i zaczynało jej to naprawdę ciążyć. Nie rozumiała, dlaczego Mirze przeszkadzają jej podboje. Przecież też była młoda i ładna. Powinna używać życia, zamiast udawać surową mniszkę. Tym bardziej, że aż tak święta to ona nie była.

Zwinna palce elfki bezwiednie sunęły po materiale sukni. Wzdłuż uda i krągłego biodra, aż po wąską talię, płaski brzuch i klatkę piersiową rozszerzającą się niczym drogocenny puchar w wypukłości dużych piersi. Niecierpliwie szarpały guziczki, by sięgnąć twardniejącego sutka. Gdyby Mira zechciała czasem jej pomóc w potrzebie, obu by im to dobrze zrobiło. Guziczki ustąpiły, odsłaniając aksamitną, miedzianą skórę.

– Mmm... – westchnęła, ściskając sutek kciukiem i palcem wskazującym. Samemu to nie to samo. Z pewnością mogłaby znaleźć kogoś do pomocy.

Wyszła z pokoju, pospiesznie zapinając z powrotem suknię.

Dokąd trafiła Ariane?

What's next?

More fun
Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)