Disable your Ad Blocker! Thanks :)
Chapter 5
by Creamsugar
What's next?
Do kuchni
Zwykle Ariane nie zaglądała do kuchni, bo uznawała, że „typowe kobiece zajęcia” są nie dla niej. Zresztą, co to są te typowe zajęcia? Z jej punktu widzenia było to rzucanie czarów, rozbijanie się po bezdrożach w towarzystwie dwóch przyjaciółek-awanturniczek, żłopanie w karczmach i uwodzenie wszystkiego, na co miała w danej chwili chęć. Całkiem niezłe życie, choć wolałaby uwodzić w warunkach stacjonarnych i mieć lepszy wybór. Tym razem jednak gnała ją do kuchni potrzeba. Bowiem kiedy Ariane nie mogła pociupciać, musiała jeść! Kiedy pociupciała, też jadła, by zachować siły na następny raz. W tym momencie była to jednak czynność zastępcza.
W kuchni panował prawdziwy rozgardiasz. Zakończono już wydawanie kolacji i kuchcik mył ostatnie talerze, ale przy dużym, centralnie ustawionym stole olbrzymi kucharz wrzeszczał na jakiegoś młodego chłopaka w białym fartuchu.
– Nie obchodzi mnie to! Zamówienie jest na pojutrze! Masz się z tym wyrobić, bo inaczej rozniosą nam lokal!
– Ależ panowie, co się tu dzieje? – Ariane wkroczyła do pomieszczenia jak uosobienie niewinności i ostoja profesjonalizmu.
– Ten gamoń nie umie wyrzeźbić kobiety, ot co! – Olbrzymi mężczyzna aż się zatrząsł z oburzenia.
– Wyrzeźbić kobiety?!
– Ech! – Kucharz tylko machnął ręką i wyszedł, by uspokoić nerwy na świeżym powietrzu.
– Cóż miała znaczyć ta tajemnicza uwaga? – Oczy elfki zwróciły się ku młodszemu mężczyźnie.
Był młody, ale z pewnością skończył już dwadzieścia lat. Dosyć wysoki i całkiem szeroki w barach, ciemnowłosy, przyjemny dla oka. Z wrażenia elfka zapomniała nawet, że jest głodna.
– Za dwa dni w naszej gospodzie ma się odbyć wieczór kawalerski pewnego... gentlemana. Jest ostatnio taka moda, by podawać z okazji uroczystości tort opiewający urodę kobiecego ciała.
– Ach, ależ z pana poeta – zaśmiała się elfka. Wiedziała o jaki tort chodzi. Zwykle przedstawiał biust lub waginę, jeśli był odpowiednio duży, to nawet obie te rzeczy naraz. Jakby kobieta nie miała innych użytecznych części ciała. – To chyba nie jest trudne?
– Rzecz w tym, że zamawiający, drużba pana młodego... – Mężczyzna wahał się, czy nie powie za dużo, ale tak wdzięczna słuchaczka zasługiwała na pełną odpowiedź. – To są niezłe ziółka i mogą nam coś zrobić, lokal podpalić nawet, jeśli tort się nie spodoba. Chcą wszystkich szczegółów!
– No a w czym problem? Nie zna się pan na tortach – stwierdziła domyślnie.
– Zdobyłem Grand Prix Złotej Trzepaczki i główną nagrodę dla Debiutanta Roku w konkursie... – zaperzył się młodzieniec.
– Tak, już chyba widzę w czym problem – mruknęła elfka.
Z czystej przekory postanowiła nieco pomóc cukiernikowi.
– Jak chcesz to zrobić? – spytała chłopaka, wchodząc za nim do jego cukierniczej pracowni. Delikatnym czarem zablokowała drzwi, by nikt nie rozpraszał mistrza przy pracy.
– Co takiego?
– Chcesz mnie skopiować w naturalnych rozmiarach? Zrobić odlew? Szkice? A może na początek po prostu dokładnie się przyjrzeć? – Puściła oczko do młodzieńca, sięgając ręką ku zapięciu sukni.
– T...tak, chyba od tego zaczniemy – zgodził się, nerwowo przełykając ślinę.
Ariane nie trzeba było specjalnie zachęcać do rozbierania się. W krótkiej chwili stała już przed nim całkiem naga.
– Powinieneś dotknąć, bo jak inaczej zapamiętasz kształt. – Uśmiechnęła się lekko, po przyjacielsku, nadstawiając pierś.
– M...może jednak zrobię szkice. – Znów przełknął nerwowo ślinę, popatrując na prężące się ciało w kolorze miedzi. Jak na złość szkicownik się gdzieś zapodział.
– A co taki gość jak ty robi na tym odludziu? – spytała, bo uświadomiła sobie, że jego obecność tutaj jest rzeczywiście niezwykła. – Zdobywca Złotego Grand Prix i w ogóle.
– Grand Prix Złotej Trzepaczki – poprawił ją. – Chciałem podróżować, zanim zacznę poważną pracę i będę się musiał ustatkować. Zapłaciłem nawet pewnej karawanie, żeby udać się z nimi w podróż, ale napadnięto nas na szlaku. Zostałem w jednej koszuli, straciłem wszystkie pieniądze i cieszę się, że nie życie.
– O biedactwo! – krzyknęła Ariane, obejmując gwałtownie chłopaka i wciskając jego twarz w swój obfity biust. Z pewnością uznał, że nieszczęścia zostały mu właśnie częściowo zrekompensowane. – Cóż za straszna przygoda! I utknąłeś w tej wiosce.
– Mmm... tak... utknąłem. Muszę zarobić na podróż powrotną. Dobrze, że właściciel karczmy postanowił rozszerzyć asortyment i dał mi pracę. Ale póki co utknąłem. – Jego słowa były dość niewyraźne, bo tak jak utknął w wiosce, tak teraz utknął w elfim biuście, nie wyglądał jednak na skorego do ucieczki.
– I postawili przed tobą tak trudne zadanie – powiedziała z lekką kpiną, wypuszczając go z objęć.
– Gdybym wcześniej miał taką modelkę jak pani, już dawno bym skończył! – zaprotestował.
– No to bierz się do roboty!
Rozejrzała się badawczo po pomieszczeniu. Wyglądało... kuchennie, jeśli umiała to w ogóle stwierdzić. Blaty, szafki, półki, jakieś akcesoria. Zachęcający był tylko masywny stół na środku. W końcu postanowiła się na nim ulokować.
– Tak będzie dobrze? – spytała, siadając z szeroko rozłożonymi nogami na blacie. Dłonie oparła z tyłu, a pierś wysunęła dumnie przed siebie.
– Idealnie!
W końcu znalazł szkicownik i przysunął sobie krzesło do stołu, by nie pominąć żadnych szczegółów.
To trwało zbyt długo! Ten gamoń tylko rysował zawzięcie, zamiast wziąć się do prawdziwej roboty. Powinna nieco przyspieszyć akcję, bo nie zamierzała tu spędzać całej nocy.
– Przyjrzałeś się dokładnie?
– O tak!
– A tutaj? Wiesz, co jest w środku? – Położyła dłoń na wzgórku łonowym i wsunęła palce między wargi. Delikatnie rozsunęła, prezentując wnętrze. – Nie możesz pominąć tak ważnego elementu. – Palcem środkowym obwiodła śliski guziczek łechtaczki, po czym zagłębiła go lekko w wilgotnej szparce. – Mmm... – zamruczała jak kotka. – Próbowałeś kiedyś kobiecego nektaru?
Na tak wyraźne zaproszenie musiał zareagować. Odłożył szkicownik i przysunął krzesło jeszcze bliżej stołu. Potem chwycił elfkę za pośladki i przyciągnął na skraj. Jeszcze szerzej rozłożyła nogi, stopy oparła o krawędź blatu, prezentując mu się w całej okazałości. Wystarczyło lekko pochylić głowę...
Jedno musiała mu przyznać – był entuzjastą odkrywania nowych lądów. Językiem dogłębnie zbadał cały archipelag ciała Ariane, nie pomijając żadnej zatoczki czy głębiny. Na koniec użył swojej Złotej Trzepaczki i z wielkim zacięciem ubijał śmietankę, aż tryskała i rozlewała się na miedzianą skórę.
– Jestem pewna, że twój tort zrobi furorę – zapewniła go z błogim wyrazem twarzy.
Wyszła chwiejnie z kuchni i ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że do świtu brakuje niewiele ponad godzinę. Przynajmniej raz się nie spóźni!
What's next?
- No further chapters
- Add a new chapter
Disable your Ad Blocker! Thanks :)
Nie wszystkie przygody nadają się do ballad
Nieszczęścia chodzą parami, albo nawet trójkami.
Drużyna awanturniczek wyrusza na przygodę. Nie wiedzą jeszcze jakie kłopoty i wypadki je czekają, ale na pewno będzie wiele szczęśliwych zakończeń. (Dla czytelników) To projekt współpracy trójki autorów piszących po polsku jzksdftpgx, CybEnola i mojej. Wszystkich innych Polaków serdecznie zapraszamy do dołączenia.
Updated on Oct 6, 2019
by jzksdftpgx
Created on Mar 30, 2018
by Regin34
- All Comments
- Chapter Comments