Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)

Chapter 2 by AmethystWind AmethystWind

Co wybierze?

Kontynuowanie jazdy

Stwierdziła, że lepiej nie kusić licha. Kto wie, jakie stwory mogą powychodzić w nocy? Pozostanie w ruchu wydaje jej się być lepszą opcją – przeć do przodu tak szybko, jak się da i jak najszybciej dotrzeć do smoczego skarbu. Jeżeli zaś chodzi o sen... nie była aż tak zmęczona. Lepiej zresztą znaleźć lepszy nocleg niż obóz. Ponoć w Mrocznym Lesie żyli jacyś ludzie. Będzie mogła się z nimi dogadać. Jakoś...

Popędziła Żebraka, który też nie wyglądał na wyjątkowo zmęczonego. No, może trochę głodnego. Ale już nie przez takie głodówki razem przechodzili.

Po jakimś czasie las ściemniał zupełnie, tak że Natemis miała trudność z dostrzeżeniem czegokolwiek. Polegała więc głównie na słuchu, zaś jej koń doskonale trzymał się leśnej ścieżki, także nasłuchując, czy coś się nie zbliża. Ufała mu. Wiele razy jego instynkt ocalił jej życie, więc była mu je w stanie powierzyć.

Jednak noc była wyjątkowo spokojna. Do czasu.

Było kilka oznak tego, że coś jest nie w porządku, Natemis nie była w stanie stwierdzić, która z nich pojawiła się pierwsza. Czy delikatny, jasny poblask, przebijający się pomiędzy drzewami czy też może panika Żebraka. Lub niezbyt przyjazny odgłos. Coś jakby jęki bólu. Bardzo głośne jęki. Ich regularność nasuwała Natemis myśl, co takiego może oznaczać. Ktoś figlował po nocy w Mrocznym Lesie? No proszę, ostateczny dowód, że nie może być taki straszny, jak się mawia, skoro mieszkańcy sobie na coś takiego pozwalają. Zastanawiała ją tylko blada poświata. Nie wyglądała na ognisko lub jakąś lampę. Zdecydowanie śmierdziało tu magią.

W końcu odgłosy stały się tak donośne, że dziewczyna nie miała już wątpliwości – ktoś naprawdę ostro się pieprzył. Zeskoczyła z konia, aby nie zdradził ją stukotem kopyt, bo czym bezszelestnie zbliżyła się do źródła dźwięku. Rozchyliła krzaki i ujrzała ciekawą scenę.

Wysoki mężczyzna, stojący do niej tyłem, przyciskał jakąś kobietę do drzewa, najpewniej za szyję, bo jej stopy wisiały dobre kilkanaście centymetrów nad ziemią. Większość niej zasłaniała szczupła, ale wielka postura mężczyzny. Ten poruszał agresywnie biodrami – każde uderzenie wywoływało jęk bólu kobiety, które brzmiały zadziwiająco melodyjnie. Ale coś innego przykuwało wzrok; imponujące poroże wyrastające z jego głowy. Kolejnym niepokojącym objawem był lśniący, biały dym, wydobywający się nie wiadomo skąd. Pewnie znikąd.

Tak, zdecydowanie było to coś magicznego. Cholernie magicznego. Czy Natemis powinna się wtrącić? Celny strzał mógł naprawdę zranić to coś, o ile było podatny na zwykłą broń. A kobieta była w prawdziwych tarapatach. Dziewczyna wyobraziła sobie, jak by się czuła, gdyby znalazła się... Nie miała pojęcia, jak to może być. Ale musiało być okropne. Z drugiej strony, nie miała pojęcia z czym się mierzy. No i nie wyglądało to na coś w kategorii wagowej goblina. Skąd miała pewność, że może cokolwiek z tym zrobić?

Cokolwiek miało się stać, musiała zadecydować szybko.

Co zrobi Natemis?

Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)