Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)

Chapter 6 by Regin34 Regin34

Za kim teraz podążymy?

Za Mirą

Po ostrożnej wspinaczce, wojowniczka weszła ostrożnie do wnętrza jaskini, oświetlając sobie drogę świecącymi kamyczkami. Ten przedmiot dość drogo ją kosztował, ale nie żałowała zakupu. Wystarczyło przywiązać je do nadgarstka, by nie było ryzyka upószczenia no i miała wolne ręce. A świecidałka dawały tyle samo światła, co zwykła pochodnia, więc był to kolejny plus.

Przed jaskinią, a jakże był standardowy zestaw powitalny w postaci połamanego uzbrojenia, kości, czaszek i innych śmieci co zostawiały po sobie potwory.

-Jak milutko. - Powiedziała do siebie Mira, dobywając miecza.

Stawiając ostrożnie nogi, by nie nadepnąc na żaden przedmiot, zagłębiła się do środka. Na ścianach leżał jakiś mokry śluz o zielonkawej barwie i zapachu kojarzącym się z... Kwiatami? Nie miała czasu na rozmyślania, bo naraz znów rozległ się krzyk jaki słyszeli wcześniej. Teraz był lepiej słyszalny i najemniczka była pewna że należał do kobiety. Ale nie był to krzyk bólu, a bardziej ekstazy.

Przyspieszyła kroku, trzymając miecz blisko siebie by nie zawadzał. Ujrzała przed sobą jakieś światło, o zielonkawej poświacie. Przyciemniła własne, by nie zdradzić swojej obecności. Powoli wychyliła się zza rogu, ujrzała niecodzienny widok.

Naga, wyglądająca na dwadzieścia lat, kobieta wisiała w powietrzu, trzymana za ręce i nogi czymś, co mogło być tylko korzeniami drzewa. Wokół leżały strzępy ubrania, zapewne należące wcześniej do pechowej kobiety. Co najdziwniejsze, te korzenie ruszały się, za każdym razem jak dziewczyna próbowała się wyrwać. W jej kroczu, wił się chudszy i bardziej giętki korzeń, co wyglądem przypominał mackę.

-Zostaw mnie, ty mmmhhh! - Krzyczała dziewczyna, gdy nagle inna macka wjechała do jej ust. Mira zauważyła, że popłynęły złapanej soki, po macce. Cycki też miała niczego sobie, jędrne i podskakujące raz za razem. Nieświadomie ręka najemniczki powędrowała do spodni, gdzie powoli było jej mokro.

-O rety, ale nieszczęście ummm. .. Jak jej to się mogło stać umm... Zaraz nadejdzie... - Już chciała rozpinać troki, gdy dotarło do niej co robi.

-Nie! Przecież nie może mnie podniecać, jak inna kobieta jest niewolona. Muszę coś z tym zrobić. - Zbeształa sama siebie. - Czy powinnam od razu iść po pozostałe, by razem tym się zająć? Ale wtedy może być dla dziewczyny za późno. Z drugiej strony nie wiem czy sama sobie poradzę z tym czymś.

Idzie po pomoc, czy zajmie się tym sama?

Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)