Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)

Chapter 4 by AmethystWind AmethystWind

Co zrobi Natemis?

Pomoże elfce

-Dobra – odpowiedziała Natemis, po czym westchnęła, czując, że może pożałować tej decyzji. - Nie mogę przecież zostawić cię tak na lodzie.

Uśmiech, który pojawił się na twarzy Shilihis był naprawdę dobrym podziękowaniem dla wojowniczki. Drżąca, o zapłakanych, czerwonych oczach elfka, ale mimo wszystko uśmiechająca się była widokiem, który sprawiał, że topniało jej serce. Poczuła olbrzymią chęć przytulenia jej, tak bardzo, bardzo czule i chronienia jej przed wszystkim, co mogłoby jej zagrozić. A po zabiciu tego czegoś, zakrwawionym sztyletem rozcięcia jej ubrania i... Potrząsnęła głową. Cholerne elfki.

-Dziękuję, dziękuję, nie wiem, jak mogę się odwdzięczyć – powiedziała z prawdziwą wdzięcznością Sihilihis. „Ale ja mam kilka pomysłów”, pomyślała Natemis, ale szybko odrzuciła te myśli.

-Jeszcze mi nie dziękuj, musimy się jeszcze uporać z tym... czymś. Co to właściwie było.

-Duch – odpowiedziała elfka, przybierając bardziej poważny wyraz twarzy, choć w jej oczach wciąż dało się dostrzec wstrząs. Takie przeżycie nie mogło być czymś przyjemnym, ale elfki potrafiły sobie poradzić z trudnymi przeżyciami lepiej, niż ludzkie kobiety. - Pojawił się niedawno, moja mistrzyni to wyczuła. Jest jakoś związany z drzewami w tych okolicach. I... chyba z jakimiś dramatycznymi wydarzeniami. Najpewniej przez to jest tak... - Zarumieniła się, a Natemis poczuła miłe ciepło gdzieś wewnątrz.

-Agresywny?

-Mhm. Próbowałam wypytać wiedźmę mieszkającą nieopodal o to, czym tak właściwie jest, ale cóż, okazało się, że raczej nie przepada za elfami. - Zacisnęła mocniej dłoń na kosturze. A mimo prostoty tego gestu zrobiła to tak delikatnie...

-Co to za wiedźma? - spytała zaciekawiona Natemis.

-Ahh, mieszka niedaleko. A, bo jesteś w tym lesie przejazdem. Wiedźmy mieszkają tu od stuleci, każda ma swoje terytorium. Raczej nie za bardzo się lubią. Te z głębi lasu prowadzą walkę od wpływu, ale te z obrzeży najczęściej po prostu chcą, aby panował względny spokój. Myślałam, że będzie chętna pomóc mi, w końcu ten duch... cóż, uderza dosyć na ślepo we wszystko, co żyje. Jest... furią. Ale widocznie nie widzi w nim żadnego problemu. Albo większy we mnie.

Widząc ten błysk w oku elfki, Natemis nie była się w stanie dłużej opierać i przytuliła elfkę, która zaskoczona otworzyła oczy. Było miło. Nawet bardzo miło. Po chwili Shilihis się uspokoiła, a włamywczka niechętnie się od niej odsunęła.

-Hej, spokojnie, teraz masz mnie – powiedziała z uśmiechem. - Zobaczysz, że wszystkim się zajmiemy.

Tylko jak należało się za to wziąć, zastanowiła się łuczniczka. Czy warto było odwiedzić wiedźmę? Z całą pewnością mogła mieć informacje na temat tego stworzenia, które wyglądało na bardzo, bardzo eteryczne. Wiedźmy były dobre w takich sprawach.

Z jednej strony, skoro raz odmówiła pomocy, to dlaczego miałaby teraz coś zrobić? Mogły tylko stracić czas, a może i coś więcej. Rozgniewana wiedźma potrafiła być naprawdę niebezpieczna.

What's next?

Want to support CHYOA?
Disable your Ad Blocker! Thanks :)